Przechadzając się brzegiem Starej Odry w poszukiwaniu zatopionych dębów, jego uwagę przykuwa ciemna plama w hałdzie piachu rzecznego. Podchodząc, zauważa zardzewiałe fragmenty, jak to określił, łańcucha. Z racji tego, że interesuje się historią odkrywa, że znalazł kolczugę. Jest już po godzinach pracy koparki, nie ma żadnych pracowników. Pełniąc funkcję w lokalnym samorządzie miał wiedzę jak zabezpieczyć znalezisko i komu je zgłosić co niezwłocznie uczynił. Należy przyznać, że powiadomiony o znalezisku inspektor ds. zabytków archeologicznych LWKZ, zareagował szybko i pomógł w całym procesie od zgłoszenia do przekazania artefaktu.
Od tego jednak momentu rusza, znany nam z wspomnianego powyżej dokumentu filmowego PZE, mechanizm tuszowania jawnego naszym zdaniem zaniedbania.
W świetle kamer, dziennikarzy i chwalących się znaleziskiem pań ze stowarzyszenia 515 umyka kilka ważnych kwestii:
Dlaczego Lubuski Konserwator Zabytków nie zadał sobie a w zasadzie firmie APB Thor pytania, gdzie był archeolog nadzorujący pracę koparki?
Czy odnalezienie kolczugi w trzech częściach to efekt pracy koparki? Jeśli tak to kto odpowie za zniszczenie tego unikalnego zabytku?
Dlaczego dopiero po tym odkryciu zdecydowano się na poważniejsze badania tego miejsca?
Co by się stało gdyby Łukasz Dudzic nie zgłosił swojego odkrycia konserwatorowi?
My z kolei pytamy czy firma APB Thor poniesie w końcu jakieś konsekwencje za swoje liczne zaniedbania?
Na zakończenie jeszcze jeden bulwersujący fakt.
Mimo, że na stronie LWKZ znalezisko zostało określone jako przypadkowe a urząd dziękuje znalazcy za właściwą postawę, konserwator Lubuskiego WUOZ poinformowała, że za znalezienie kolczugi nie należy się nagroda gdyż uwaga! Prace objęte są nadzorem archeologicznym! Aż dziw bierze, że nie postawiono jeszcze znalazcy zarzutów prokuratorskich o nielegalne poszukiwanie zabytków. Pomyślcie teraz co by było gdyby kolczugę znalazł poszukiwacz…